

BOBBY.B.BARLOW

GWÓŹDŹ
Długo nie mogłem się zdecydować na ten krok.
Co prawda już dawno temu kupiłem platynowy gwóźdź z ozdobnym, jednokaratowym brylantem w cekinie, ale nie miałem jeszcze pewności. Bałem się, że się nie zgodzi.
W końcu przyszedł ten dzień, a w zasadzie to noc. Poczekałem, aż uśnie. Wyjąłem z pudełka gwóźdź zaręczynowy i silnym ciosem wbiłem go jej w środkowy palec. Obudziła się z krzykiem.
- Czy nie wyjdziesz za mnie nigdy? – zapytałem, zanim powaliła mnie stojącą, pod jej ręką, lampką nocną.
Gdy oboje doszliśmy do siebie, ona wyraziła zgodę i niezwłocznie pobiegliśmy do Urzędu Stanu Cywilnego.
- Świadomi praw i obowiązków – powtarzaliśmy za urzędnikiem – wynikających z założenia rodziny, uroczyście oświadczamy, iż nie wstąpimy w związek małżeński z … (tu wymieniliśmy swoje imiona i numery kont bankowych), dopóki jedno z nas żyje.
Na znak złożonej przysięgi obcięliśmy sobie serdeczne palce.